Ślub za granicą – czy marzenia mogą się spełnić? My zaryzykowaliśmy… I dzięki temu teraz mogę opowiedzieć Wam o tych pięknych chwilach. Ale zacznijmy od początku… 🤩
Wstępne plany weselne i nieoczekiwane zmiany 😳
Planowanie ślubu w Polsce okazało się nie tak łatwe, jak początkowo mogło się wydawać. Podczas uzgadniania szczegółów organizacyjnych okazało się, że wybrane początkowo miejsce weselne zawarło w wycenie dodatkowe, ukryte, a kolejna przeszacowywała ponad dwukrotnie noclegi w pokojach dla gości niż widniało to w internecie.
Na każdym kroku, ktoś podstępnie dodawał informacje o kolejnych opłatach przy każdej zmianie. To było bardzo frustrujące…
Postanowiliśmy więc poszukać swojego wymarzonego miejsca w mniejszym mieście, w którym swego czasu oboje przez dłuższy czas mieszkaliśmy. Wtedy zaczęła w kraju eskalować pandemia. Strach przed kolejnymi etapami restrykcji i niepewność jutra, a następnie zakaz organizacji większych imprez rodzinnych przekreśliły nam w pewnym momencie wszystko to, o czym od dłuższego czasu marzyliśmy z Narzeczonym.
Kolejna rewolucja i ostateczna decyzja
Inspirując się historią jednej ze znajomych z pracy, zaczęliśmy wspólnie rozważać jeszcze bardziej odległe od nas rejony górskie.
W końcu oboje kochamy podróże i są one częścią naszych osobowości. Rozpoczęliśmy burzę mózgów i jednym z pomysłów, który pojawił się u obojga z nas była… Grecja!
W październiku zeszłego roku odwiedziliśmy jedną z wysp – Kos i tamtejszy klimat bardzo nam się spodobał. Utożsamialiśmy się też z pozytywnymi reakcjami i zachowaniem tamtejszych, rdzennych Greków, ich podejściem nie tylko do turystów, ale i do siebie samych w codziennych wyzwaniach, pracy i odpoczynku. Rozpoczęliśmy poszukiwania inspiracji, miejsc, aż w końcu nasze marzenie postanowiliśmy przekuć w realne działanie, a czasu było już coraz mniej – uparliśmy się na symboliczną dla nas datę 1 sierpnia.
Działamy, ale nie sami!
Po szybkim poszukiwaniu trafiliśmy z kilku źródeł na jedną z wedding planerek, która bardzo pomogła nam z formalnościami, zarówno po stronie polskiej, jak i greckiej oraz w znalezieniu i rezerwacji idealnego dla nas miejsca. Wtedy rozpoczął się prawdziwy wyścig z czasem. Niestety, sprawy, które w czasie przed pandemią moglibyśmy załatwić od ręki, teraz z uwagi na obowiązujące przepisy i restrykcje, trwały zdecydowanie dłużej – na przykład kwarantanna dokumentów trwająca po 48 godzin w każdej z instytucji.
Wiedziałam wtedy jedynie tylko to, kto zaprojektuje i uszyje moją wymarzoną suknię ślubną i kto będzie moim fotografem. To był naprawdę niezły maraton i emocjonalny rollercoaster.
Gdyby nie wsparcie bliskich, prawdopodobnie nie doszłoby do tego wyjazdu. Ja zrezygnowałabym pierwsza, a gdybym z kolei nie wspierała wtedy mojego Narzeczonego, pewnie też straciłby do tego zapał. Dzięki najbliższym i ich otwartości mogłam skutecznie dążyć uparcie do realizacji mojego (jak również naszego wspólnego) marzenia. I to wszystko się udało, bardziej, niż mogłam to sobie wymarzyć!
Relacja fotograficzna: Kamila Kędziora
Projekt sukni ślubnej: Angelika Józefczyk